Aktualności arrow Galeria arrow Żeglarskie Mistrzostwa Iławy w klasie DZ, 11-12.06.2009

Żeglarskie Mistrzostwa Iławy w klasie DZ, 11-12.06.2009 Utwórz PDF Drukuj Wyślij znajomemu
Redaktor: Jurajski   
19.06.2009.

Żeglarskie Mistrzostwa Iławy w klasie DZ już za nami. Startujemy na Fanaberii. Zajmujemy III miejsce.
Z pewnością była to najlepiej zorganizowana impreza żeglarska dla jachtów typu DZ na jakiej do tej pory mieliśmy możliwość wystartować.
Wielka w tym zasługa gospodarza imprezy Stanisława Kasprzaka z PHGT "Pod Omegą", który zadbał o każdy najdrobniejszy szczegół imprezy.

Poniżej rekonstrukcja wypadków:

Przybywamy do Iławy na raty, wieczorem i nocą w dniu poprzedzającym rozpoczęcie regat. Zaczynamy przygotowania jachtu już od 06.00, uwijamy się z robotą, praktycznie udaje nam się na styk.
W regatach obsada silna - rywalizujemy z Teamem Bo Warmia na "Pablo", żeglarzami AKŻ "SZKWAŁ" z Olsztyna na nowiuteńkim "Rekinie" oraz załogą "H2O" [nazwa nieformalna] - pokazowej DZ-ty stoczni "Pod Omegą".

Plan regat obejmuje rozegranie siedmiu biegów (pięciu w czwartek i dwóch w piątek), przedzielonych tradycyjną żeglarską biesiadą.


Na start pierwszego biegu, będącego w zasadzie rejsem na właściwy akwen regat w okolicy miejscowości Szałkowo, spóźniamy się o jakieś 3 minuty - i tyle właśnie wynosi nasz poślizg w pracach przedstartowych.
Nie zniechęceni tym mijamy linię startu - błąd załogi "Pabla", która myli trasę powoduje, że praktycznie od razu znajdujemy się na trzeciej pozycji.
Niestety nienajlepiej wytrymowany grot pozwala prowadzącej dwójce znacznie się od nas oddalić na pierwszej halsówce. Szczęśliwie dla nas większość biegu odbywa się w kursach pełnych i problem źle pracującego grota nie jest zbyt dotkliwy. Mimo, że wiatr mocno siada, dość szybko dopadamy czołówkę i rozpoczynamy bezpośrednią walkę burta w burtę z "H2O". Po dłuższym czasie przy bardzo wolnym tempie płynięcia udaje nam się ich wymanewrować czym osiągamy tzw. kulminację. Tymczasem nasze przepychanki z "H2O" pozwalają prowadzącemu "Rekinowi" wyraźnie oddalić się od stawki. Niedługo przed ostatnią boją zwrotną dochodzi nas "Pablo" i chociaż nie odpuszczamy do końca, w emocjonującym finiszu bierze nad nami górę o długość jachtu.

Natychmiast po zakończeniu biegu bierzemy się za trymowanie grota oraz bezana oraz trenujemy zwroty. Tymczasem wiatr wyraźnie się wzmaga - jest 3 do 4B w porywach nawet więcej.

Fantastyczny start do drugiego biegu (na trasie podwójny śledź), po wyprzedzeniu "Pabla" (który jako pierwszy mija linię startu) i wysunięciu się na czoło stawki, marnujemy fatalną pomyłką trasy. Znowu musimy odrabiać straty. Mimo kiepskiego początku, przed ostatnią prostą udaje nam się wysunąć na drugie miejsce. W samej końcówce biegu musimy jednak bronić się przed atakiem "H2O" od zawietrznej. Po zaciętej walce manewrowej do końca okazują się od nas sprytniejsi. Ponownie kończymy bieg na trzecim miejscu.

W biegu trzecim (ponownie podwójny śledź) startujemy z bardzo dobrej pozycji i obejmujemy prowadzenie. Jak się okazuje, przejściowo - dają znać o sobie nasz brak opływania "Fanaberią" i niewielkie doświadczenie regatowe. Przy pierwszym sztagu orientujemy się, że miecz nie jest całkowicie opuszczony. Kosztuje nas to trochę dystansu, jednak podejmujemy ryzyko niestandardowego rozegrania halsówki i dość szybko znajdujemy się na niezagrożonym drugim miejscu. Niestety o doścignięciu "Pabla" nie ma już mowy. Kończymy bieg na drugiej pozycji.

Czwarty bieg zostaje przez organizatorów odwołany.

Piąty bieg (powrót z okolic Szałkowa do ośrodka), zapisze się w naszej pamięci przede wszystkim fenomenalnym równoległym startem wszystkich czterech DZ, co uwiecznia swoją kamerą z telefonu Drozdi:

 

 

Ponieważ cała trasa biegu jest pod wiatr, stawka szybko rozciąga się. Płyniemy na drugim miejscu, nie tracimy jednak kontaktu z prowadzącym "Pablem", a nawet zaczynamy wyraźnie odrabiać dystans. W pewnym momencie wchodzimy w zwarcie bezpośrednie. Zwrot za zwrot. Brakuje nam niewiele (mniej niż jednej długości jachtu) na prawym halsie, żeby wyjść na prowadzenie. Nie udaje się nam, udaje się "Pablowi". Odpadamy idąc lewym i walka jest chwilowo rostrzygnięta. Ponownie "Pablo" oddala się trochę od nas. Nie poddajemy się jednak choć do mety coraz bliżej. Dopada nas jednak pech - awaria takielunku. Dajemy sobie z nią radę bez utraty pozycji. Znów przypływamy jako drudzy.

Po pierwszym dniu mamy tyle samo punktów ile załoga "Rekina" - lepszy stosunek zwycięstw pozwala im cieszyć sie drugim miejscem. My na trzecim. Pierwszy "Pablo".

Rano okazuje się, że awaria której doznaliśmy pod sam koniec pierwszego dnia regat eliminuje nas z dalszych wyścigów. Jesteśmy teraz obserwatorami. Żegnamy się z drugim miejscem ale wciąż w zasięgu jest trzecie. Oba biegi dookoła wyspy Wielka Żuława kończą się identycznie - na metę kolejno wpływają: "Pablo", "Rekin", "H2O".
Takie rezultaty dają nam ostatecznie trzecie miejsce w całych regatach.

Drugie miejsce było realne. Do pokonania załogi Teamu Bo Warmia musimy jeszcze poćwiczyć. Jak na pierwsze pływanie nową DZ-tą , kompletnie inną od "Słonia" jest bardzo dobrze. "Fanaberia" to fantastyczna maszyna regatowa i nie ustępuje żadnemu jachtowi. Jako obsada również nie mamy się czego wstydzić.
Jeżeli tylko się sprężymy możemy wygrywać z najlepszymi. Żeby na serio zaistnieć w tej lidze, czeka nas naprawdę sporo pracy.

Podziękowania dla załogi pierwszego rejsu "Fanaberii" w składzie: Lidka, Jurajski, Truskawa, Puszek, Arkadio, Drozdi, a także dla Agnieszki za zdjęcia.

Toro

 

 

 

 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »